sobota, 15 grudnia 2012

Wrażliwa Kikimo w krainie tupiących kopyt II, czyli ''zwalić się na ziemię czy klęknąć powoli, oto jest pytanie.'''

Witajcie!
Dzisiaj zanalizujemy kolejną część przygód wrażliwej Kikimo w krainie tupiących kopyt. Uważajcie drodzy czytelnicy, Kikimo na swej drodze spotka tym razem złe istoty, które zabijają KRÓLICZKI!!!!!
Zapraszamy!
Adres blogaska: Klik!
Zanalizowali: Dragwen, Nemezis oraz Ta DAM

ROZDZIAŁ 4

 Kimiko wybudziła się z niespokojnego snu. Po szaleńczym biegu do klasztoru ona i Sosuke byli tak zmęczeni, że praktycznie od razu zasnęli. A obudził ich kolejny róg bojowy.
Ale kto normalny sobie śpi jak na zewnątrz jest bitwa?
Rogi bojowe są jak kołysanka...

 Tylko że tym razem demony nie formowały szyków bojowych. Tym razem zaczęły atakować Klasztor. Szybko zerwali się z foteli i wybiegli na taras. Ujrzeli straszny widok.
To oni nie spali na łóżku, tylko na fotelach? 0,o 
 Demony zerwały się z foteli i zaczęły atakować klasztor, ale ujrzały straszny widok w postaci cycków Kimiko.
 jakby się powoli zerwali z foteli, to zepsuło by nastrój?
Właściwie, to oni byli przyklejeni Kropelką do foteli, że musieli się z nich zrywać?

Szeregi demonów z każdej strony atakowało nawet najmniejszy skrawek zewnętrznego muru. Salwy strzał wyszkolonych mnichów trafiały raz po raz w ogromną masę wojowników, jednak nie czyniły jej żadnej szkody.
Pierwsze słyszę żeby mnisi byli mistrzowskimi strzelcami. może to tylko przebierańcy?
 Skoro nie czynili im żadnej szkody, to mistrzowscy to raczej oni nie byli.
No jak strzelają takimi małymi strzałami w jakieś wielkie diabły to co się dziwisz ._.
 Z każdej strony. Z wewnętrznej też?
 Zamurowywali się nawzajem, a potem Ci w środku muru wszystko rozwalali.

Zdawało się, że na każdego zabitego demona pojawiają się dwa następne. Słońce zachodziło, co czyniło bitwę jeszcze bardziej krwawą i bezlitosną.
Jakież to romantyczne, krwawa bitwa w świetle zachodzącego słońca...
A w końcu przyszła Kimiko z Sosuke, zrobili rozróbę i zostali bohaterami. KOOOONIEC.
 Zachodzące słońce wpływa na bitwę. Demonom zwiększały się staty.
 Ale skoro strzały nic im nie robiły to jak one ginęły? Ciach, ciach plastikowym nozykiem?
 Popełniały samobójstwa z nudów.

 Kimiko podniosła łuk z podłogi, założyła cięciwę i.. Strzała skąpana w szkarłatnym świetle wbiła się w ciało jednego z największych demonów. Miała szczęście. trafiła w szyję.
Aha, czyli jak wyszkolony mnich strzeli małą strzałą w demona to nic się nie stanie, a jak strzeli główna bohterka która uczyła się sześć lat to zabije wszystkich zUych, fajnie. A może ona ma taki talent jak ałtorka pisarski?
Miałam rację.
 Główni bohaterzy grają na kodach, z nimi nie da się wygrać.
 "Strzała skąpana w  szkarłatnym świetle wbiła się w ciało jednego z największych demonów."
 Pięknie opisane... romantycznie.

 Demon padł na kolana, po czym zwalił się na ziemie.
XDDDDDDDD

 Demon zrobił kupę, jakie to interesujące xD
 Jak chcesz zwalić się na ziemie nie upadając na kolana ?!
 Nie wiem, nigdy nie robiłam kupy na polance, ale może jesteś bardziej doświadczony.
 Nie w robieniu kupy na polance. Skąd w ogóle przyszła ci na myśl kupa na polance? 
 Marzysz o kupce na polance?

 Znieruchomiał. Kimiko dopiero teraz uświadomiła sobie, co zrobiła.
- Ja... Sosuke... zabiłam żywą istotę... Ale...

Ałtorka przypomniała sobie, że Kimiko jest wrażliwa i delikatna xD 

- Kimiko, chciałabyś, aby ten paskudny demon w taki sam sposób zabił puszystego króliczka? Myśl o tym tak. Zabijasz zabójców króliczków. Dobrze? - Sam podniósł swój łuk z podłogi, nałożył strzałę i wystrzelił w kolejnego demona.
- Widzisz? On już nie zabije żadnego króliczka. Teraz twoja kolej
Ten fragment jest tak absurdalny, bosze >.< 

Kimiko uniosła łuk roztrzęsionymi rękami, nałożyła strzałę i wystrzeliła. Trafiła w rękę jakiegoś małego demona. Ten jednak wyjął ją i rzucił w jednego z mnichów, przebijając go na wylot.( XD)
- Yyyy... Ale mnisi też czasami zabijają króliczki.... Może.... Spróbuj jeszcze raz... - Kimiko jeszcze raz uniosła łuk, tym razem pewniej, i trafiła w impa, który od razu poniósł śmierć.
- Brawo! Ten demon nigdy nie zabije już żadnego białego zajączka. Próbuj dalej!
Na pewno dasz radę! No jak to, nie chcesz expić?
Demony dzielą się na tych co zabijają białe zajączki i puszyste króliczki?

 Ja muszę iść do... - Nagle demony przebiły się przez mur! Zaczęły przebiegać na drugą stronę...
- Szybko, uciekajmy na zewnątrz!
Uciekajmy na zewnątrz, bo tam są demony, przed którymi musimy uciec! One nas na pewno przed sobą ukryją!
I powitajmy demony! Gość w dom, Bóg w dom.
 Czy zaczęły przebiegać na drugą stronę, to jakaś metafora dla "poumierały" bo Kimiko wpadła w szał, i chciała pomścić króliczki (Playboya, bo była lesbijką?)

Tutaj jak nas dopadną, będzie marnie... - Chronił ich jeszcze jeden mur, ale Sosuke wiedział, że gdy demony zaczną oblegać budynek, w którym się znajdują, marne będą ich szanse na przeżycie. Więc wybiegli na zewnątrz i zderzyli się z... Arcykapłanem sił powietrza.
 Który rozdawał ciasteczka demonom.
Rozdawał im pliki cookies.
A to nie była przypadkiem kobieta? Prorokini albo coś lepiej by brzmiało w takim wypadku niż Kapłan, bo w tej ich szkole mistrz mówił, że wysyła ich do jego przyjaciółki...
 ale oni muszą zabić demony, bo co się stanie z króliczkami?
 Mała Kimiko już nigdy wtedy nie zje Nesquików.

- Stójcie! Wysłuchajcie mnie! - Zatrzymał ich ręką i rzekł:
-  Powierzę Wam najważniejsze zadanie, którego nawet mój najlepszy wojownik nie zdołałby wykonać.
Więc wy, dzieci które mają 12 i 14 lat na pewno sobie poradzicie, bo jesteście cziterami.
 "Zatrzymał ich ręką". Rzucił im pod nogi?
 albo między nogi.
TEN KAPŁAN ZJADŁ OWOC BARA-BARA?
 

- Ale... demony... przebiły się.... - Sosuke próbował wyrwać się z żelaznego uścisku Arcykapłana, ale mu się nie udało. Zrezygnowany spojrzał na niego błagalnym wzrokiem.
"- Arcykapłanie, zły dotyk boli całe życie"
 Za 20 lat dopiero mu się uda i pójdzie do uwagi, że go arcykapłan gwałicił w dzieciństwie
Ten klasztor to jakaś szkoła dla przyszłych księdzów?

- Weźcie ten kamień i uciekajcie! Gdy demony go zdobędą, szanse na ocalenie pozostałych klasztorów będą znikome! - Arcykapłan wrzucił kamień do torby Sosuke
Dzieci, uciekajcie z kamieniami w plecaku...
 Skoro mieli ten kamień, to dlaczego przegrali, skoro ma taką MOC?
 Może dzieci zapomniały kodu na włączenie kamienia.

- Udajcie się w stronę najwyższej wieży. Wejdźcie do niej, otwórzcie klapę w podłodze i wejdźcie do tunelu. Przeprowadzi was bezpiecznie na drugą stronę góry. Szybko! - wypuścił ich i obróciwszy się na pięcie ujrzał... Zniszczoną bramę demony wylewające się do głównej części klasztoru.
Brak jednego przecinka wprowadził tyle emocji do bitwy c:
Główna część klasztoru (budynku) to przestrzeń na powietrzu między tymże budynkiem a bramą?
 wylewały się, bo były stworzone ze śluzu?
 Klapa przeprowadzi was bezpiecznie, nie zapomnijcie jej wyciągnąć.
 Czy może wieża?

***

Kimiko i Sosuke biegli ile sił w nogach w stronę najwyższej z wież. Jednak po drodze miało się stać to, czego najbardziej się obawiali. Spojrzeli w stronę bramy i ...jej nie zobaczyli. Zamiast niej były setki demonów, którzy kierowali się w stronę Głównego Budynku.
'Spójrz teraz, brama zmieniła się w setki demonów! Nic nie zamienia się w demony lepiej niż ja, ponieważ mam Old Spice Hell' 
 Wylewające się demony niosły pogrom króliczkom i zajączkom.

-Szybciej, Arcykapłan mówił, że nie mogą zdobyć kamienia! - Kimiko krzyknęła. Sosuke przyspieszył i... trafiła go strzała. Upadł na kolana.
 i zwalił się na ziemie.
 Następny robi kupę w miejscu publicznym?
I zjadł IHS. Ale... czy on UMSZE? *o*
Nie, idioto. Gdyby ómarł, to opko nie miałoby sensu.
 Gdyby nie przyśpieszył nie trafiła by go strzała. Wszystko wina Kimiko.

 - Kimiko.... czekaj... - Dziewczyna obróciła się i zdębiała. Ujrzała swojego przyjaciela, a w jego ramieniu utkwioną strzałę.
Czyli przeżyje :c
 Nawet gdyby umarł, to Kimiko pokazałaby MOC i go wskrzesiła
Pewnie swoimi kryształowymi łzami xD
 A teraz jej może powie, by go zostawiła i poszła dalej sama?
 Czy będa bawić się w lekarza?
 A może wraca Arcykapłan, skoro Sosuke już klęczy.

- NIEE! - W jej oczach pojawiły się łzy..
- Nic mi nie jest... To tylko... ręka... mogę biec... tylko... weź torbę z kamieniem - Chłopak ściągnął torbę zdrową ręką i podał ją Kimiko. Powoli wstał i zaczął iść w stronę wieży.
AHA. Nie może biec, bo ma przestrzeloną rękę, to dlaczego wcześniej jej kłamał?
 Nic mi nie jest, ta strzała w ramieniu to dla ozdoby.

 "Błagam, niech nic mu nie będzie, nic mu nie będzie" - Modliła się w duchu dziewczyna, przytrzymując przyjaciela i prowadząc go do wieży. Sosuke wyciągnął jednym ruchem strzałę z ręki. Krzyknął z bólu. Nie wiedział, że w ten sposób uaktywnił najstraszniejszą truciznę, jaka istniała na świecie. Po kilku sekundach upadł.
Kolejny Chrystus się znalazł?
 Zmartwychstanie. Jako Jezus... Lub Zombie xD
 O Kimiko musi być przyzwyczajona, w końcu teraz nastolatki często prowadzą inne nastolatki, np. jak wracają z imprez.

- Sosuke!! Nic ci nie jest?? - Zmartwiona dziewczyna spojrzała na towarzysza podróży. A ten coraz słabiej ją widział. Ona uklękła i go przytuliła.
OŁ MAJ GASZ, ROMANSZ!
 Nic ci nie jest? prócz tego, że masz rozwalone ramię?
 A ta armia demonów stała w bramie i podziwiała romantyczny widok?
 I cykała focie na fejsbóka.
No... Tak, przecież teraz specjalnie dla nich się zatrzymał czas.
 Gdzie tam na fejsbóka, na NK <3

- Nie zasypiaj! Błagam cię, jeszcze kilka metrów i będziemy w wieży... Wstań...
- Uciekaj... Weź mój nóż... Czuję, że nie dam rady... Idź... - Wręczył jej swój sztylet i zamknął oczy.
- Nie zasypiaj, błagam!! Otwórz oczy!! Sosuke!
MRZYJ, SZCZYLU.
 W tym momencie demony się wzruszyły i postanowiły dać spokój tej wspaniałej parze, coby na swojej nowej drodze życia miały jak najbardziej udany miesiąc miodowy.
^^ ałtorka pewnie też często prowadzi swoich tinajdż pezyjaciół z imprez.

- Idź... - Spojrzał na nią jeszcze raz, zamknął oczy, wydał ostatnie tchnienie i znieruchomiał.
- NIEEEEEE!!! - Dziewczyna przytuliła jeszcze go mocniej i zaczęła rzewnie płakać..
TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK! <3333
(On i tak zaraz wstanie i powie, że nic mu nie jest ._.)
 A wzruszony demon podał jej chusteczkę.
 Kimiko zrobi zwrot akcji i uzdrowi go niczym Dzizyz.

Przez łzy powoli zobaczyła, jak Główny budynek klasztoru się zawala. To już koniec... Nic nie miało dla niej znaczenia. Powoli wstała i drżącym krokiem, powoli skierowała się w stronę wieży, raz po raz powoli powtarzając jak zaklęcie: "Sosuke... Sosuke...." powoli Przeszła przez wrota, powoli odszukała klapę, powoli otwarła ją i powoli zanurzyła się w ciemności...


Popełniła samobójstwo otwierając klapę?
 Skoczyła na bombę! 
Albo na główkę. 
 Nie, zanurzyła się w MROKU I CIERPIENIU, ona teraz jest emo bo Sasuś sczeznął.
 Zaraz się gdzieś pojawi, a Kimiko zacznie ryczeć i wyjąka legendarne "Myślałam, że nie żyjesz", zobaczycie.

***

 Durial był zadowolony. Właśnie zniszczył jeden z najwspanialszych dzieł Starożytnych. Zburzył Świętą Wieżę, kolebkę kultu Susanoo, boga powietrza. 
A po co to zrobił? 
DLACZEGO ONI NISZCZĄ ZABYTKI I NIE ZACHOWUJĄ CISZY?
 Zero poszanowania dla kultury.

 Zabił też osobiście Arcykapłana Powietrza, Fukusaburu* (tak, odnośnik nie jest wyjaśniony poniżej. c:), i wszystkich innych mnichów. Już prawie wykonał jedno z zadań powierzonych mu przez wieszczkę Bethrezena. Prawie zdobył Najświętszy Kamień Wiatru, ponoć powierzony mnichom przez samego Susanoo. 
I ułoży go razem z kamieniami ziemi, wody i ognia w zgrabny stosik?

Gdy zdobędzie wszystkie cztery Kamienie Żywiołów, uda mu się zgromadzić moc wystarczającą do uwolnienia Bethrezena i dania mu nieskończonej mocy... Zauważył właśnie swoją służebnicę, Biarę.
- Witaj, Durialu. Mam dla ciebie trzy wiadomości, dwie dobre i jedną złą. O której pierwszej chcesz się dowiedzieć?
Ence pence w której ręce?

 - Zła. Wolę od razu wiedzieć o najważniejszych informacjach. Mów.
- Nigdzie nie ma Kamienia. Ktoś musiał go potajemnie wykraść i z nim uciec.
- A dobre wiadomości? - Lord Demonów tłumił złość.
- Pierwszą dobrą wiadomością jest taka, że ten, który wykradł Kamień, nie może być daleko.
A skąd wy wiecie że jakaś dziewczynka hasa sobie po najwyższej wieży z kamieniami, może jest pogrzebany gdzieś pod gruzami? Nie chce ci się sprzątać jak bałaganiłaś? Nie dostaniesz cukierka.

- Mów. A ja za chwilę wydam odpowiednie rozkazy.
- Zupełnie przez przypadek odnaleźliśmy ciało syna Isoshiego.
- CO?? Zaprowadź mnie tam! A ty.. - Skierował się do jednego z generałów - Ty przeprowadzisz dwudziestu najlepszych wojowników na drugą stronę góry i schwytasz złodzieja!
- Tak jest, o władco! - Generał skierował się w stronę swych wojsk, a Durial prowadzony przez Biarę pod szczątki Świętej Wieży.
Władco? Dlaczego Generał nagle nabił lvl i stał się Królem?

ROZDZIAŁ 5

 Kimiko szła przez góry już kilka dni. Sama, bez niczyjej pomocy przebiła się przez tunel pełen wielkich, włochatych , jadowitych pająków.
O nie, ona musiała je zabijać, a nie znosi przemocy wobec innych żywych istot, jest tak bardzo religijna. 
 Ale przecież pająki zabijają króliczki.
 Pewnie czitowała jak Harry Potter w lesie.

Musiała donieść Kamień Powietrza w bezpieczne miejsce. Wybrała Klasztor Ognia. Tak, gdy weszła do tunelu przysięgła sobie, że pokona wszystkie demony, co do jednego ogniem, z którego same się wyłoniły.
A jak dojdzie do klasztoru ognia to napadną na niego demony, żeby ją pocieszyć, że zginął Sasek?
 ona z pochodnią na setki demonów.
Ale przecież to Sue. Mary Sue
Ale to opko jest DŻAPAN, to nie Mary Sue tylko Mai Susanoo c:

Szła sama, ponieważ jej jedyny, najlepszy przyjaciel zginął tydzień temu w bitwie z demonami pod Klasztorem Powietrza. To przez nią zginął. Popędzała Sosuke, kazała biec szybciej i szybciej, i w tym  szaleńczym biegu trafiła go w ramię błędna strzała.
Tak, to wszystko TWOJA WINA, idź i umrzyj!

Teoretycznie mógł biec dalej, ale strzała okazała się umoczona w zabójczej substancji, która po kilku minutach przyniosła śmierć. Sosuke zginął w jej ramionach, powierzając jej swój sztylet, największy skarb Wojownika Wiatru, ozdabiany najczystszymi diamentami z Gór Północnego Deszczu.
 Sprzeda go na allegro.
 I pójdzie na szopink
Mów dalej, zapomnieliśmy już, co działo się w poprzednim rozdziale.

Było jej zimno. Nie mogła się nadziwić, jak Klasztor Ognia mógł znajdować się w tak zimnym, śnieżnym i białym miejscu. Zawsze wyobrażała sobie Klasztor otoczony morzem lawy, Świątynie Wody w najgłębszej szczelinie oceanu, a Ziemi po prostu w tunelach pod jej powierzchnią.
Czyli wolałaś spuszczać się na linie do jakiegoś wulkanu?
 śnieżnym i białym miejscu. Dobrze, że dodała białym.
 Ona jest imoł, pewnie cieszy się, że tyle lodu, będzie co przykładać do ran ciętych na rękach...

Musiała iść dalej, wiedziała, że zatrzymanie się w tym miejscu przyniosłoby jej niechybną śmierć w objęciach lodu. Jej ciało czekałoby zamrożone pod grubą warstwą śniegu na następnego wędrowca. Najbardziej brakowało jej jednak obecności przyjaciela. Myślała o nim cały czas, pierwsze dni przepłakała, jednak nauczyła się tego nie robić, ponieważ łzy zamarzały jej na twarzy, co było nieprzyjemne.
To takie dramatyczne, jesteś taka biedna, żal nam cię, cierpimy razem z tobą, a teraz zaśnij na tym śniegu i umrzyj.
 Ale jej krew zgęstnieje z zimna i nie będzie wypływać tak "wartko" . edzie musiała wyciskać jak tubkę.

Nagle zobaczyła przed sobą postać. Postać ubraną w zbroję Lorda Demonów. Nie była w najlepszym położeniu, ponieważ z każdej  otaczały ją góry, nie mówiąc już nawet o tym, że znajdowała się na przełęczy. Jednakże zdziwiła się, ponieważ widząc postawę demona spostrzegła coś znajomego...
Sasuś przeszedł na stronę zUa i się przebrał w zbroję demona? :oo
NIEMOŻLIWE!
 Też jest emo

Szybkim ruchem wyjęła strzałę z kołczanu i założyła cięciwę.
Szybkim ruchem założyłaś cięciwę... AHA.

 - Sądzisz, że możesz coś mi zrobić, niewyszkolona wojowniczko?
Ona cię zabiję, bo to główna bohaterka.

Powiedział przerażającym, głębokim głosem. Dziewczynie ciarki przeszły po plecach. Nigdy przedtem go nie widziała, a jednak czuła, że go zna. To było w tym wszystkim najdziwniejsze. I czemu nie atakował, tylko stał i się jej przyglądał?
Bo patrzył na twoją płaską dupę i małe cycki?
To jej ojciec, ona jest półdemonem, jest mhrok i ma MOC.

- Czego chcesz? - Zapytała Kimiko nie okazując nawet najmniejszego strachu wobec demona.
- Wiem, że masz coś, co powinno należeć do mnie... Oddaj to! - Wyciągnął rękę okutą w ciemnoczerwoną zbroję i.. czekał. Patrzył na nią i czekał.
I będą tak siebie mierzyć wzrokiem przez kilka godzin, aż zamarzną i będzie spokój <3
Robią konkurs, na "Kto dłużej nie mrugnie"?
 Niech mu powie, że usunęła to dziecko i po sprawie.

-  Nie. Nie dostaniesz niczego, co mam przy sobie. Nawet nędznej pestki. - Dziewczyna nadal stojąc w bojowej pozycji przyglądała się demonowi. Jedną nogę miał wysuniętą do przodu, dokładnie jak... Sosuke. Ale to niemożliwe. Nie widziała żywej istoty siedem dni i wszystko jej go przypominało. Kamienie, zaspy a nawet jej własny cień...
Zaspy? 0,o
Sasek był Grubą Rybą? 
Jej własny cień? Sosuke miał cycki?
 Albo Kimiko jest płaska.
 Sosuke miał jedną nogę wysuniętą do przodu? Był z tym u lekarza?
 Nie widziała żywej istoty 7 dni. To już wiemy, dlaczego przeszła przez tunel z pająkami. Bo były martwe -.-

- Wiem, że masz o jedno Ostrze za dużo, Kimiko. - Dziewczyna zadrżała. Skąd znał jej imię? Jak dowiedział się o śmierci Sosuke, o tym, że ofiarował jej swoje Ostrze? Kim był ten osobliwy demon?
- Skąd wiesz o Ostrzu? Kim jesteś? - z gniewem zapytała Kimiko, zdejmując strzałę z cięciwy. Demon założył ręce na klatkę piersiową , zupełnie jak znudzony Sosuke
TAK, WIEMY ŻE TO ON, AŁTORECZKO.
 Ale ałtoreczka jest głupia, ona sama jeszcze tego nie wie.
 Bo na musi jakoś "dojść" do tego
 Bądźmy cierpliwi, kilka rozdziałów dalej może się domyśli.

i odpowiedział:
- Jestem Samael, twój omen, wyłoniony z mroku i światła zarazem, uosobienie śmierci i życia, zła i dobra, ognia piekielnego i łaski Boskiej. A teraz oddaj Ostrze.
Łaaał, jaki trÓ fragment, Ałtoreczka przerosła sama siebie! Wyłoniony z mroku i światła, czyli wieczorem, uosobienie śmierci i życia, czyli półżywy, zła i dobra, czyli neutralny, tak? 
 Oddaj ostrze, mam kupca na alllegro

- Samael znów wystawił rękę i czekał.
- DAJ JEDNEGOO!

"Usposobienie ognia piekielnego i łaski Boskiej"? Co to mogło znaczyć? Kimiko włożyła strzałę do kołczanu i założyła łuk na ramię. skrzyżowała ręce i arogancko odpowiedziała:
- Oddać ci? Dlaczego? Nie. Jak chcesz , to sobie sam weź. - Wiedziała, co się teraz stanie. zaciskała już dłonie na obu rękojeściach. Obu nożach. Jej i Sosuke.
 Taak, zabijesz go, bo jesteś tró bohterką i dlatego jesteś nieśmiertelna. I nie pyskuj do demona.
 A zaraz się okaże, że to nie Sosuke i będziemy głupsi od ałtoreczki.
 No, niestety jest wojna, teraz jej dłonie spoczywają na rękojeściach noży, a nie na....
 Rękojeści patelni.

 - Dobrze - Demon nie wiadomo jak znalazł się naprzeciwko niej, wyrwał jej jednym szybkim ruchem nóż Sosuke z ręki i odskoczył na wcześniej zajmowane miejsce.
- Jeszcze się spotkamy.... Miej się na baczności -  Samael niemalże rozpłynął się w powietrzu. Kimiko opadła na kolana.

kolejna się zwala na ziemię?
 Albo Arcybiskup idzie.
Arcykapłan* xD

 Jak mogła dać się wykiwać demonowi? Stracić najcenniejszą rzecz, jaką miała... Ale.. zaraz.. ma dalej Kamień!? Jak Samael mógł stracić TAKĄ okazję? Dlaczego jej nie zabił? A może.... Może nie chciał tego zrobić?
Musiała dowiedzieć się, kim był... Ale najpierw powinna dotrzeć do Klasztoru Ognia. Tak.
Dziewczyna wstała i powoli rozpoczęła przerwaną wędrówkę...

 Znowu POWOLI? Bosz, ona ślimak jest?
 Ona lubi powoli.
Jest bardzo dokładna.
 I delikatnie. Ale Arcykapłan niebardzo.

ROZDZIAŁ 6

Biara prowadziła demona przez zgliszcza klasztoru pod ruiny Świętej Wieży."Jak to możliwe, że syn Isoshiego znalazł się w samym środku walki, postrzelony zatrutą strzałą mnicha i przykryty zielonym kocem?
Ale przecież nie było nic o zielonym kocu... Demony są takie humanitarne?
One się wzruszyły i okazały współczucie, nie rozumiesz tej głębi. :c

 Musiał być z kimś.Tak! Uciekali pewnie razem z kamieniem, Który wykradli... Lub wzięli od jakiegoś mnicha... Ale gdzie uciekli?" - Biara bez słowa uklękła przed nieruchomym ciałem chłopca. "Przybył tu na naukę, ale.. Gdzie jest jego rytualny sztylet wojownika wiatru? Przed śmiercią musiał go powierzyć tej drugiej osobie.. Ciekawe..." - Biara myśląc przeszukawszy wszystkie kieszenie chłopca przeniosła się na jego plecak.
 I tam zamieszkała, bo było jej tam ciepło i przytulnie. Plecaki to jest jednak coś...
 "Biara myśląc" hahahahahhaha.
 Okradanie trupów.

 Znalazła tylko przedmioty codziennego użytku i jedzenie.
- Czy to syn Isoshiego? Po co mnie tu przyprowadziłaś? - Durial lekko przewrócił nogą ciało na drugą stronę, ukazując brudną twarz Sosuke. Miał zamknięte oczy i wyglądał, jakby spał.
Każdy człowiek normalnie śpi ze strzałą w ramieniu i brudną twarzą. 
 Ale on już nie miał chyba strzały, bo ją wyjął i wyrzucił i tak uaktywnił truciznę, o ile się nie mylę. A rozwalone ramie to nic wielkiego.

- Czy nie widzisz, jak jest podobny do ojca? Mam co do niego plan... - Biara popatrzyła na  demona złowieszczym wzrokiem.
Podobał ci się jego ojciec i chcesz zgwałcić martwe ciało?
 Skoro już okradła.

 - Jaki plan? Co zamierzasz? - Sukkubus począł zbliżać się powoli do generała..
-Potrzebuję ciebie.. Bardzo... - Biara zbliżyła swą rękę do pochew
Popłakałem się ze śmiechu xD
Ten fragment jest taki ZMYSŁOWY

Biara zbliżyła swą rękę do pochew, wyciągnęła dwa miecze i uśmiechnęła się.
- Co robisz? Do czego jestem ci potrzebny? - Durial spostrzegł żądze i szaleństwo w oczach demonicy.
To naprawdę jest jakiś zamaskowany hentai, spostrzegł ŻĄDZE XD
 pożądanie może.

Ona oparła się o jeden z mieczy i wskazała drugą ręką na ciało chłopca.
- Nie rozumiesz? potrzebna mi krew demona. Silnego, zdrowego demona czystej krwi, A jesteś nim ty. Więc dobrowolnie skropisz nią to ciało czy będę musiała użyć siły?.... - Sukkubus włożył miecze do pochew. Popatrzył na zgliszcza wieży..

Ale po co ona ma skrapiać jego ciało, co jej to da, tylko ironię losu co do zmarłego przed sześcioma laty gościa? 

 
- Po co potrzebny ci ten chłopak? Powiedz, dlaczego chcesz go wskrzesić na nasz wizerunek? Biaro.. Co ty chcesz uczynić?
- Oddasz tę krew dobrowolnie? Czy mam wziąć ją siłą!? - Znów wyciągnęła ostrze i skierowała w stronę Lorda Demonów. - Decyduj!
- Odłóż miecze! Widzę szaleństwo w twych oczach! Biaro! Cóż ty chcesz uczynić!?
Głos rozsądku?
Chce go skropić tylko krwią, a ten już coś podejrzewa.
Chce go ochrzcić, no :c 

 Durial cofnął się. Był w nie najlepszej sytuacji, wokoło nie było żadnego demona a on miał przy sobie tylko jeden miecz.
-Widzę, że nie zgadzasz się.. więc, giń! - Biara szybkim ruchem wbiła jeden z mieczy w brzuch demona, a drugim odcięła mu głowę.

SKROPIŁA TRUPA, JEIJEEEE <3 

  Krew nie tylko skropiła ciało Sosuke. Skropiła wszystko wokoło, aż demon osunął się na ziemię. Szybko jego ciało stanęło w kałuży ciemnoczerwonego płynu, który zdawał się płynąć w stroną martwego chłopca.
Sasuś jest jak podpaska? Wchłania krew!? 

 - Ooo, wielka Shinigami, weź ze sobą dusze poległych, a oddaj jedną z twych.. Shinigami, przyzywam cię! Składam ofiarę z krwi i kości, wcielenie zła, a błagam tylko o jedno. Shinigami, przybądź! 
I przyszła Rukia.

 
Wtem Biara usłyszała głos Duriala. Jego dopiero co odcięta głowa... mówiła!
- Biorę duszę potępione, w zamian daję Dopuszczoną Do Łaski. - Głowa zamilkła. Księżyc przybrał krwistoczerwony kolor, niebo i ziemia się rozstąpiły i skryły dwa ciała w obłoku krwi i pyłu rozświetlanego czerwienią.
Znowu ten romantyzm...
Gadające głowy są modne w tym sezonie

- Ooo wielcy Kami, posłuchajcie mnie! Połączcie te trzy byty, ciało człowieka, demona i Świetlistej Duszy, aby dopełnić Rytuału Połączenia. Składam wam ofiarę z ciał poległych podczas bitwy, Kami! Przybądźcie, połączcie, Kaaamiii, Kaaamiiiii!
Kamis? 
 Jakie dramatyczne czary.

Wtem wszystko poczęło wirować, zgliszcza się kruszyć, wszystko wstępowało w wielką kulę z krwi i pyłu, robiąc ją coraz większą i świetlistszą. Kula wchłaniała wszystko wokoło, każdy żywy organizm, ponieważ aby połączyć i ożywić trzy byty potrzeba było trzystu żywych stworzeń.
Trzy byty? Czyli Kikimo też tam zginęła, ale sami mieliśmy się tego domyśleć?
Ciekawe co Ałtoreczka brała, że wszystko jej tak wirowało.

Jednak Biarze nic się nie działo, stała i patrzyła w niedowierzaniu w to, co działo się przed nią. Nagle wszystko ustało. jak nagle wszystko się zaczęło, tak nagle wszystko się skończyło
 Sukkubus obejrzał się wszędzie dookoła. Stał na gołej, martwej ziemi, która rozciągała się wszędzie wokoło.
Biara zmienia płeć.
Nie łatwiej byłoby napisać Sukub?
Ale Biara jest autobusem-suką, wiesz, taki jamnik na kółkach, z drzwiami, oknami i w ogóle Solaris.

 Nie było ani śladu budynków, żadnych ciał, drzew, nic. Popatrzyła na miejsce, gdzie przed chwilą znajdowała się świetlista kula. Leżała tam piękna, ciemnoczerwona zbroja i postać demona skąpana w świetle, które buchało z niej, ziemi wokoło i krwawego księżyca.
Księżyc nagle zamienił się miejscami ze słońcem? 
 Buchało. Jak z pieca.

***

Otworzył oczy... Pamiętał dobrze twarz dziewczyny, którą widział przed snem.. Trzymała go w ramionach... Ale, czemu?
Bo Ałtorka chciała zrobić romansz, ale jej nie wyszło?

Dał jej coś, tak, dał jej jakiś nożyk. Ale.. gdzie jest? Pamiętał, że ostatnio wszędzie były budynki i wysoka wieża. teraz leżał na gołej ziemi i patrzył na czerwony księżyc.
- Co.. Gdzie... Jak... - Ujrzał nad sobą klęczącą postać.
Która się na niego zwalała?
Wcześniej ostrze, teraz nożyk.
 Skurczył się w praniu.
Noże też mają ostrze :c 

 Trochę dziwną, ale go to nie obchodziło. Wiedział, że nie ma złych zamiarów...
- Nie bój się, jestem przy tobie. - Uśmiechnęła się do niego a on zamknął powieki i zapadł w następny głęboki sen...

Brzmi jak opowiadanie erotyczne. 


 Obudził się przy ognisku. Wiedział. Wiedział wszystko. Nie.. Tak... nazywał się Samael, był demonem. Nie.. Tak... Nie wie...
 Ja też nie wiem?
 Ma rozdwojenie jaźni.

  Obok niego leżała ozdobna ciemnoczerwona zbroja.
- O, widzę, że się obudziłeś, Samaelu.. Ubierz się, i opowiedz o sobie - Powiedziała do niego rogata kobieta. Miła była. Lubił ją. Ubrał się w zbroję i usiadł naprzeciwko sukkubusa. Zaczął coś opowiadać. Usta same mówiły, nie panował nad nimi...
 Przyzwyczajenie nabyte na spotkaniach z Arcykapłanem.

 - Co się ze mną stało? Gdzie jest Kimiko? Gdzie jestem? - Pytał. Nie kontrolował tego , co mówił, przerażony patrzył tylko na swoją twórczynie.
Skąd nagle tutaj jego matka, jak zabił ją ponoć Durial? 0,o
Niech ta twórzynia zaznaczy wszędzie odpowiedź A. Przynajmniej szybciej minie.

 - Samaelu, musisz to opanować. Pamiętaj. Nie daj opanować swojego ciała tej istocie skrytej głęboko w tobie. Musimy ruszać, dotrzeć do Kimiko. Kim jest Kimiko? Powiedz. - Coraz bardziej lubił tą kobietę.
Coraz bardziej miał na nią ochotę?
 I teraz ten autobus aglomeracji Suczej będzie jego niańką?

- Pamiętam.... to... chyba.. przyjaciółka.... tak, przyjaciółka... - Każde słowo wypowiadał z trudem, jakaś wewnętrzna siła kazała mu zamilknąć...
- Dałeś jej coś? Samaelu?
- Tak.... nóż... i.. kamień? - Przypomniał sobie biały, gładki kamień... Ale co to było?
-Wiesz, gdzie teraz jest Kimiko? To bardzo ważne... Powiedz...
- Poszła... Tunel.. Do wieży, na drugą stronę gór... Z kamieniem i nożem. - Rogata kobieta uśmiechnęła się.Chodźmy, Samaelu. Chodźmy do Kimiko...
 Ale to się nudne zrobiło.
I na szczęście ałtorce nie chciało się kontynuować tej pięknej powieści.

Następna notka w następnym tygodniu, pewnie też w niedziele :P
Taa...

piątek, 14 grudnia 2012

Wrażliwa Kikimo w krainie tupiących kopyt, czyli pedofilia nad ranem i o zmroku, na każdym kroku.

Witam wszystkich czytelników i przepraszam za brak aktywności na tym blogu. Nie, nie ma wytłumaczenia :x
Tym razem zanalizujemy coś specjalnego - opowiadanie, które na pierwszy rzut oka nie wygląda tragicznie, jest jednak w pewnym sensie bardzo 'zabawne', i to właśnie ono przekonało mnie, by wznowić analizy.
Gdy wejdziemy na tego bloga od razu buchnie nam w twarz ogromna ilość mhroku i cierpienia - Ałtorka należy do nowatorskiego nurtu filozoficznego KinderEmo, oraz lubuje się w czerwonych literkach na czarnym tle. Uważajcie, by nie przeraziły was zwroty typu 'Objęcia Ciemności' czy po prostu 'Mrok', oraz nie patrzcie na sam dół strony, bo ujrzycie jeszcze te pajęczyny spod pach </3
Dowiemy się między innymi jak z powodzeniem zrobić plagiat, łatać koła oraz
Poznamy również pewną szkołę, gdzie uczniowie podczas treningów zabawiają się z mistrzem oraz demony, które tupają i pachną obiadem.
Zaczynamy!

Adres bloga: Aridia (Nazwa jednego ze światów w W.I.T.C.H. - Ałtorka była bardzo pomysłowa)
 Zanalizowali: Dragwen (zmiana koloru) i Nemezis

PROLOG

Biegł. Zostawiał za sobą czerwone ślady na śniegu.
Miał okres, ale zapomniał założyć bella discreet.
Pomidory mu się rozgniotły w reklamówce.
Czyli był namelanszu c:


Musiał uciec. M U S I A Ł. Od niego właśnie zależał los kilku tysięcy istnień.Ocalił ich. ocalił tych ludzi. Teraz tylko musiał uciec. Tak, musiał szybko biec.
MUSIAŁ UCIEC, NO MUSIAŁ, ROZUMIECIE!?
Ale pomidorów nie uratował.

Usłyszał za sobą dziki wrzask i tupot wielu nóg.
Wygłodzone dzieci go goniły, ponieważ niósł pomidory.


Tupot małych stóp.
 Zauważyli już, że zniszczył kryształ.(Wpadka podczas napadu) Znaleźli świeży trop na  śniegu. Przyspieszył i z impetem wpadł w zaspę. Los Kumiko został przypieczętowany. Kumiko przegrała. Wstał i znów rozpoczął szaleńczy bieg pomiędzy drzewami. Jeszcze trochę, i mu się uda. Jeszcze kilkaset metrów.
Za chwilę: jeszcze tylko trochę, jedynie jakieś 250 km.
Za sto metrów skręć w lewo.
Za sześć minut skręć kark.


Widział już światło. Za jego plecami zbliżali się jego oprawcy. Upadł po raz drugi.
Stacja siódma...

 Poczuł uderzenie i zobaczył czerń. Przyjemną czerń.Więc tak to się kończy... Biedna Kumiko. Złapią ją. Ją i jej dzieci. J E G O dzieci. Nie uchroni ich przed Durialem. Wkrótce znajdzie Kumiko
 Ale że O N znajdzie J E G O dzieci, czy ten Durial?

Poczuł kolejne uderzenie. tym razem nie poczuł bólu. Nic nie poczuł.
 Bon voyage Logiko! 

Nigdy już miał nie zobaczyć Kumiko, słońca, swoich dzieci. To był koniec. Kumiko przegrała. Trzecie uderzenie. Znieruchomiał. Przez ułamek sekundy widział siebie, leżącego na śniegu w plamie czerwieni. wokoło niego zobaczył rogate istoty. Jedna z nich wbiła miecz w jego nieruchome ciało...
 Rogate istoty? Może baranki wielkanocne?
ARIES XDD
Wełniana Bomba! 

 Japońskie imiona w opku - + 10 do odtakówości. Możesz już założyć MAL-a, ałtoreczko.

***

Kumiko była szczęśliwa. Bardzo szczęśliwa. Urodziła dwójkę zdrowych dzieci. Chłopca i dziewczynkę. Szkoda tylko, że jej mąż ... Isoshi... Nie przyszedł.Nie zdążył. Dopadły go...
Ale że nowonarodzone dzieci tam go dopadły i zabiły? A te rogi to były butelki uniesione nad głową w bojowym geście?

Czekała na niego. Czekała w małym domku na pograniczu wielkiego lasu. Domku, do którego nie miały wstępu demony.
A co, grozisz im?
 No bo tam był drut kolczasty i napis "Zakaz wstępu dla demonów", a dura lex sed lex

Była tu bezpieczna... Widziała, jak Biara, nędzny sukubbus, wbiła swój postrzępiony miecz w jego już i tak nieruchome ciało. Dopadły go. Nie uciekł na czas.
To ciągłe powtarzanie jest jakimś przekazem podprogowym, dzięki któremu gdy bedziemy kłaść się spać pomyślimy 'ON NIE ZDOŁAŁ UCIEC, DOPADŁY GO'?

 Kumiko wiedziała, że niedługo umrze. Wiedziała to. Usłyszała stukot. To Sayuri. Jej siostra. Sayuri ukryje jej dzieci, wychowa je. Kumiko przegrała. Wpuściła Sayuri do domu. 
Bosze, ale dlaczego umrze, jak do tej chatki NIE MOGĄ WEJŚĆ DEMONY? I co się dzieje z tymi maniakalnymi powtórzeniami!?

- Udało się? Isoshi dotarł? Zapytała jej siostra.
- Nie.. Weź dzieci... Ja tu poczekam na Duriala... - Kumiko podała bliźnięta siostrze, a ta zawinęła je w koce i włożyła pod płaszcz. Bez słowa wybiegła z domu...
I została zabita przez demony :3

 Szeroki musiała mieć ten płaszcz, żeby zmieścić dwójkę dzieci.
Schowała je do cycków jak w anime >.< 

Kumiko usiadła w fotelu, czekała na niego. Durial nie wiedział o dzieciach. One w przyszłości go powstrzymają. A jak im się ie uda, to wszyscy zginą.
A inne dzieci to już nie mogą tego zrobić? A dlaczego nie jakiś silny, doświadczony wojownik?

A jak im się ie uda, to wszyscy zginą. Nawet Sosuke. Jej syn. Oddalony od niej o kilkaset kilometrów, nigdy nawet nie widział własnej matki. Och, biedny, mały Sosuke. Usłyszała kołotanie. To Durial. bez słowa wpuściła go do swojego domu. Zaprosiła go. Już zawsze mógł tu wejść...
Kołotanie? Łatanie kół? Mamy zastosowanie dla pól wycinka koła! XD
Zaprosiła go na zieloną herbatkę, a potem umarła, bo nie jest już potrzebna w opku. Ałtorka jest taka bezlitosna </3

***


 - Jego rodzice nie żyją. - Rzekł mnich , wchodząc do pokoju, w którym Satoru urządził sobie biuro. Satoru - mistrz Szkoły Strzały i Łuku.
Tylko ja sądzę, że wplatanie wyjaśnień w taki sposób jest dziwne? To tak, jakby ten Satoru sobie stanął na środku i powiedział 'Satoru - mistrz szkoły Strzały i Łuku' >.<

To tu uczono młodych ludzi obchodzenia się z tą właśnie bronią.
Ło, uczniowie walczą mistrzem.

- Durial ich też dopadł? Choć tyle, że udało im się go powstrzymać ... Niestety, tylko na 12 lat. W tedy ktoś znów będzie musiał działać. i będzie to Sosuke.
Sosuke jest Wybrańcem, jest super i kul, pokona wszystkich złych albo jeszcze lepiej, sam będzie taki mhroczny i zuy, i będzie za nim jakaś 'Naruta' goniła. Nie wspominając o tym, że o wiele lepiej byłoby pokonać demony w tej właśnie chwili, gdy są 'powstrzymane', a nie czekać 12 lat aż zaczną coś kombinować, bo to nie ma po prostu sensu. I dlaczego nie wyślą jakiegoś doświadczonego woja, albo pięciu, tylko dziecko? TA LOGIKA OPEK <3
Saosuke będzie miał wianuszek tnących się fanek.

- Ale co z nim zrobimy? - Mnich nie dawał spokoju. (Może tak zabić?)
- Oczywiście, nauczymy obchodzić się z bronią. (Mistrzem)
- Ale on ma tylko 6 lat. nie poradzi sobie...(OMG, coś, co JEST LOGICZNE 0,o)
- Czuje w nim moc... Wielką moc, czekającą na wyzwolenie. Przygotuj go, zaczynamy już dziś... (Z ostrą zabawą w 'naukę obchodzenia się mistrzem'?)
ROZDZIAŁ I

Sosuke obudził się dziś wcześnie rano. Tak jak zwykle. Szkolił się na Wojownika Wiatru. Właściwie ukończył połowę szkolenia. 6 lat nauki nie poszło na marne, umiał obchodzić się już z bronią Wojownika - Łukiem i dwoma ostrzami.
 Ostrzami? Ale jakimi? Np. takimi do golenia?
Ostrzami od pilarki STIHL? A oni nie walczyli przypadkiem mistrzami?


  Dziś był jego wielki dzień. Miał wyruszyć w podróż razem z Kimiko. Kimiko rozpoczęła szkolenie w tym samym dniu, co Sosuke. tylko że ona rozpoczęła szkolenie NORMALNIE, czyli zaczęła w wieku ośmiu lat, a nie sześciu. Dobra, dość myślenia.
I już tego myślenia nie będzie przez całe opko?
Błąd, jego przecież wcale nie było.

Zbiegając po schodach zajrzał pokoju Kimiko.
- AAAAAAAAAAAAAA OBUDŹ SIĘ ! - Podbiegł z wrzaskiem do jej łóżka, wyciągnął poduszkę spod głowy i zaczął nią okładać śpiącą dziewczynę.
No w sumie reakcje bohaterów jak na razie pasują do tych prezentowanych w anime, które z niepowodzeniem próbuje udawać to opko. Dlaczego on niósł poduszkę trzymając ją między szyją a brodą? 

- DZISIAJ... IDZIEMY.... DO.... KLASZTORU... POWIETRZA... A.. TY... CIĄGLE.... ŚPISZ!!!! - Za każdym słowem Kimiko dostawała poduszką w głowę.
Śmieszne żarty, hahahaaa.
Klasztor powietrza? Co, kapłankami są minitornada w habitach?
 
- C...cooo? a jaka godzina.. - Zaspana dziewczyna spojrzała przez okno. Słońce już wzeszło. Na oko była piąta-szósta.
- Widzisz - Za pół godziny idziemy do Mistrza, a ty nawet nie umyłaś włosów. Wyglądasz jak.... jak lis! - Chłopak rozchichotał się i aż musiał się przytrzymać szafki, aby nie upaść. Rzeczywiście, rozczochrane włosy dziewczyny robiły wrażenie, jakby na jej głowie leżał skulony lis. 
Ojaniemogę, ELEMENT KOMICZNY, HAHAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAAHHAAAA!!!!
To opowiadanie jest takie zabawne <3
 Ale w rzeczywistości nie był to lis, po prostu wszy zrobiły sobie gniazdko.

- WYNOCHA Z MOJEGO POKOJU TY DEBILU! JAK JA Z TOBĄ WYTRZYMAM PRZEZ TE KILKA TYGODNI WĘDRÓWKI!!! - Sosuke, ciągle chichocząc, został wypchnięty z pokoju. niewidzialną siłą, która okazała się minitornadem w habicie. Ale dlaczego ona nie darła się 'BAKA BAKA BAKA', jak to opko jest takie dżapan?
 Dwoje małych dzieci i stary mistrz na wędrówce przez parę tygodni? Mi to wygląda na jakiś zakon ojców pedofilów :c
Ale nie pamiętasz już, że uczniowie uczą się obchodzić mistrzem? xD

- Na pewno będzie fajnie! Będziemy wstawać przy wschodzie słońca i jeść pieczone zwierzątka! Takie miłe króliczki, ptaszki, świnki.. - Dziewczyna słysząc oddalający się głos przyjaciela coraz bardziej się na niego wkurzała. "Jak on może tak mnie budzić, jak jestem starsza od niego? Dlaczego ja sobie na to pozwalam?" Myślała, doprowadzając swoje włosy do ładu.
Jeśli jesteś od niego DOJRZALSZA, to dlaczego nie pokażesz mu, że to co robi jest żałosne, tylko się na niego wydzierasz 'TY DEBILU!!!' zniżając się do jego poziomu?  
I co masz zamiar jeść, jagódki i szczaw zamiast pieczonego mięsa, które z łatwością możesz upolować, ponieważ jesteś wyszkolona w obchodzeniu się z łukiem? Jeśli nie chcesz zabijać, to po co w ogóle szkolisz się na jakiegoś wojownika? 0,o"
 Bo ona jest DELIKATNA i ceni sobie ŻYCIE, rozumiesz? Typowa protagonistka w opkach. Pewnie jeszcze zaraz zacznie poświęcać życie dla ludzi, bo tak tszepa :c
Ale jak jest taka WRAŻLIWA to jak wyobraża sobie swoją przyszłość na np. wojnie?
 
 Mistrz czekał na dwójkę swoich najzdolniejszych uczniów. To dzisiaj Kimiko i Sosuke mieli wyruszyć do jego przyjaciółki na dalsze szkolenie. Tak, opanowali na poziomie mistrzowskim obchodzenie się z łukiem i Ostrzami, a Sosuke dodatkowo nauczył się doprowadzać Kikimo do szału
Kikimo? To jest jeszcze jedna dziewczynka? A może Kikimo to ta przyjaciółka mistrza?
 A może to imię jednego minitornada w habicie?

Mistrz zaśmiał się, gdy zauważył dwie postacie zbliżające się do niego. Pierwsza z nich była wyższa i miała długie, rude włosy. Tak, to na pewno Kimiko. Druga z nich był niższa i głośno chichotała. Tak, to na pewno Sosuke, pewnie znowu śmieje się z Kimiko.
Kimiko podeszła do Kikimo, mówiąc jej, że Sosuke śmieje się z Kimiko, a Kikimo upadła i Sosuke zaczął śmiać się z Kikimo, która zapłakała razem z Kimiko.
 Ruda Mary Sue i zdolny Gary Stu? Wyczuwam romans.
Kto się czubi ten się lubi ^^ 

- Czy ty nigdy nie przestaniesz? Już nie mogę się doczekać, kiedy będę umieć posługiwać się wiatrem, w tedy dam ci popalić.
- Taa, zwłaszcza dlatego, że jak tylko użyjesz tej mocy, to ten lis co siedzi ci na głowie pofrunie w górę - Sosuke zaczął się śmiać jeszcze głośniej i zatoczył się w bok trzymając się za brzuch.
Śmieszne Żarty II. Śmiejmy się i kpijmy z tego wszyscy, albowiem to Tajemnica Opek.


- KONIEC! MACIE SIĘ USPOKOIĆ. - Uczniowie przestali sobie dogryzać i podeszli do Mistrza.
- Czego was zawsze uczyłem? - Zapytał Mistrz
- Że powaga jest najważniejsza. - Odpowiedzieli chórem. 
Chórem? Dwie Trzy osoby (Jeszcze Kikimo) to już jest cały chór? A może cała szkoła odpowiedziała wraz z  nimi?

- Dobrze. - Mistrz podszedł do dwóch tobołków i podał je uczniom. Podał też im Łuki, kołczany i dwa noże.
To oni nie mieli swoich broni wcześniej? 0,o
Mnie nie pytaj, ja ze wsi. XD

- Oto wasze wyposażenie. Jedzenie zdobędziecie sami. Macie tu przygotowane bukłaki wypełnione wodą. Teraz dam wam błogosławieństwo Susanoo.
BŁOGOSŁAWIEŃSTWO MARYŚKI ZUZANNY!? 
 Nje, błogosławieństwo ślubne. Wiedziałam, że romans.

Położył ręce na ich głowach i szybkim ruchem skręcił im karki wymruczał formułkę. Nagle zerwał się porywisty wiatr i liście zaczęły krążyć wokół uczniów. 
To oni mają własne pola grawitacyjne? Łał, grube ryby z nich. 
 To jak oni strzelają? Strzały się do nich nie przyklejają, skoro mają własne pole grawitacyjne?
Raczej nie krążą wokół nich na orbicie :D

Na koniec poczuli orzeźwienie, jakby wiatr przez nos wleciał do ich ciała. Dziwne.
Mucosolvan zażyli.
Wleciał przez nos, wyleciał przez odbyt? xD

- Idźcie już. Klasztor jest oddalony o 145 mil, więc czeka was długa podróż. Pamiętajcie, Susanoo was poprowadzi (Bo Marysie Zuzanny mają zazwyczaj bardzo dobry zmysł w terenie), nie zbaczajcie z obranego kursu, bo to może skończyć się źle. Po drodze czyha wiele niebezpieczeństw. Idźcie już...
- Dobrze. Do zobaczenia, Mistrzu. - Postacie oddalały się coraz dalej, aż całkiem zniknęły. W oku mistrza zakręciła się samotna łezka... 
Kręciła się wokół oka jak w pralce, aż w końcu zaczęła wżynać się w gałkę aż do mózgu, i mistrz sobie umarł.
 Klasztor był oddalony o 145 mil i ani centymetra więcej.
Swoją drogą, dlaczego kilkunastoletnie dzieciaki idą w taką podróż SAME?
Bo są już DOJRZAŁE i DOROSŁE, one są NAŚCIE, TINAJDŻERS, poza tym to jest OPKO XD
 Logika zwinęła manatki i poszła się bawić gdzie indziej
Przecież już dawno powiedzieliśmy jej Bon Voyage xD

ROZDZIAŁ 2

Kimiko obudziła się i od razu poczuła aromatyczny zapach. Pachniało... grzybami. Ładnie pachniało grzybami.
Grzybami z jej stóp?

- Yyyy.. co to za zapach?
Przecież czujesz zapach GRZYBÓW ._____.'
 ... A może by tak otworzyła oczy? Chyba że wąchanie i patrzenie to zbyt dużo czynności na raz.
 
wstając, zauważyła ognisko, nad którym piekły się dorodne jarzębule*.  
Ałtorko, komu tłumaczysz wyraz JARZĘBULE, skoro każdy wie co to jest? Jak Kimiko zauważyła ognisko, skoro nie otwarła oczu?

Od kilku dni grzyby były codziennością, ponieważ gdy Sosuke przyniósł martwego królika i zaczął go oprawiać, Kimiko jednym słowem przeszła na wegetarianizm.
Kimiko jest WRAŻLIWA i PRZEJMUJE SIĘ losem dzikich zwierząt, które i tak zostałyby pożarte przez lisy z jej głowy
 Ale" przeszła na wegetarianizm" to trzy słowa, nie jedno. Może ałtorka nie zdała jeszcze przedszkola? Albo kibluje. Piąty raz z rzędu.
Ałtorki zazwyczaj nie zdają żłobka.

Byli już w połowie drogi do klasztoru powietrza, a zajęło im to tylko tydzień. Przy tak ładnej pogodzie jak dzisiaj dotrą do klasztoru za 5 dni.
A ta podróż przypadkiem nie miała zająć im kilku tygodni? Kikimo zagina czasoprzestrzeń?
 Przemieszczali się autostopem z miłymi panami za niewielkie przysługi.
 
Za 5 dni Kimiko położy się w prawdziwym łóżku, będzie miała prawdziwą poduszkę i prawdziwą pierzynę. Cudnie! Ale.. co to? 
O nie, to słońce? Zdałaś sobie sprawę, że wyruszyłaś w wyprawę?
 A co, teraz ma łóżko, które sama sobie wymyśliła, że ciągle powtarza "prawdziwe"?
Ona bawi się w dom.

Przy ognisku siedział siwy mężczyzna i pił coś z manierki.
MIAŁAŚ RACJĘ! XD
 
 Rozmawiał z Sosuke, który był widocznie bardzo zainteresowany rozmową, bo nawet nie zauważył, jak Kimiko wstaje i przybliża się do ogniska.
Był oczarowany jego twarzą? XD

- ... więc mówisz, że wędrujecie aż ze Szkoły Łuku i Strzały? Ciekawe...
- Dlaczego ciekawe? Idziemy prostą drogą przez rzadki, bezpieczny las. Jak na razie naszym jedynym niebezpieczeństwem była b u r z a.
- Jak zdołaliście przejść przez bród Aishy...
- Bród Aishy? Byliśmy tam przedwczoraj, nie zauważyłam nic niezwykłego. A tak przy okazji, kim pan jest? - Kimiko przyłączyła się do rozmowy, nalewając sobie zupy do miski.
Ale tam się piekły jarzębulki, a nie gotowała zupa, co tu się dzieje? 0,o
 Oj no, przecież zmienianie czasoprzestrzeni to dla ałtorki chleb powszedni :c

- Już wstałaś? Nawet nie zauważyłem...
- To do ciebie podobne Sosuke - Kimiko się roześmiała. 
- Niedawno doszły mnie słuchy,że blisko brodu Aishy rozłożyły obóz demony, i szukają jakiś tajemniczych kamieni. Są im potrzebne do odprawienia swojego rytuału.
Rytuału układania ich w schludne stosiki jak Maka Paka? XD



Nie słyszeliście o tym? A, jestem Hikaru, Kapłan Susaunoo, bogini Wiatru.I z chęcią zaprowadzę was do Klasztoru, ponieważ to tam mieszkam.
O BOŻE, oni spotkali BOGINIĘ WIATRU, która występuje pod postacią kapłana Marysi Zuzanny, a w dodatku mieszka w klasztorze! :O
Dlaczego Boginią Wiatru jest starszy facet gwałcący dzieci?
Może jest zwinny i szybki? XD

- Demony? Rytuału? Jakiego rytuału?
- Rytuału Przyzwania, Jak dotąd próbowały to zrobić trzy razy. Gdyby im się udało, przywołały by swojego władcę Bethrezena.. I opanowały cały świat.
A bez swojego przywódcy Bethrezena (gdzieś chyba to słyszałem) są tak bardzo słabe i nie mogą nic zrobić?
 Dlaczego one są na ziemi, a ich przywódca nie?
Bo to opko to zamaskowane Space Opera c:

- Bethrezena? Kim, lub czym on właściwie jest? - Sosuke bez przerwy się dopytywał. "Jak tak nadal będzie, po kilku godzinach będzie znał całą historię świata" - Pomyślała Kimiko.
A ci się jej nie chce słuchać, bo jesteś taka narwana i niecierpliwa? Nie możesz doczekać się zabawy ze Zwinnym Hikaru?

Bethrezen u zarania dziejów został zamknięty przez Wszechojca w magicznym więzieniu, z którego nie ma wyjścia. Pięćdziesiąt lat temu Durial i inne demony zdołali się przebić do więzienia Bethrezena, i co 12 lat próbują odprawić magiczny rytuał, który ma wyswobodzić ich władcę z więzienia i oddać mu jego pełną siłę. Dawno temu był aniołem, któremu Wszechojciec dał prawo tworzenia świata. Jednak to co stworzył, nie podobało się innym aniołom. One przemieniły istoty które stworzył Bethrezen w okropne demony, a gdy Wszechojciec zobaczył "dzieło", wtrącił Upadłego Anioła do lochu, którym jest jądro planety. Bethrezen przeżywał tam okropne męki, ciągle był trawiony przez nieustający ogień, który go parzył, a jednak nie zostawiał śladu ani nie spopielał skóry. W końcu stał się odporny na ogień, a jego ciało przeszło straszliwą przemianę, i upodobniło go do swojego "dzieła". Bla, bla, bla --> Plagiat pałer
 
 Dobrze, musimy posprzątać i zgasić ogień, bo jak chcemy dotrzeć do Klasztoru w ciągu pięciu dni to powinniśmy zaraz wyruszać.
Aha.

ROZDZIAŁ 3

Wędrowali z Kapłanem  już trzy dni, i właśnie znajdowali się w małej kotlinie. Była ładna pogoda, choć może trochę za gorąco.  Kimiko podczas podróży zaprzyjaźniła się z Sosuke, już sobie nie dogryzali jak wcześniej. Ogólnie - fajnie. 
Ale była wcześniej mowa o tym, że oni byli już przyjaciółmi, co to, oni odnowili przysięgę czy coś? 0,o

Po drodze nie spotkali się z żadnymi przeciwnościami, nawet wydawało się, że trudności specjalnie usuwają im się z drogi.
- Co tu tak dziwnie pachnie? - Sosuke zaczął się rozglądać.
Zgrzybiałe stopy Kimiko?
 A może martwe dziecko w torbie podróżnej dziadka zaczęło się już rozkładać?

Rzeczywiście, Kimiko też poczuła jakichś ('jakiś' brzmiałoby chyba bardziej odpowiednio...) zapach. Popatrzyła w górę, ale nie spostrzegła nic ciekawego, więc wzruszyła ramionami i dalej podążała ścieżką za kapłanem. Kapłanem?
Nie, zającolisopumą o różowym ogonie i krzaczastych brwiach.

- Gdzie ten siwy facet? - Przystanęli, i zaczęli nawoływać. Nie usłyszeli żadnej odpowiedzi.
- Hmm... Pewnie poszedł przodem, aby sprawdzić, czy nie czyhają tam jakieś niebezpieczeństwa. Robił tak już kilka razy, pewnie zaraz wróci... Ej, czy to nie czuć siarką? - Sosuke zaczął obwąchiwać wszystko wokoło.
Zaczął obwąchiwać tyłek Kimiko XD

-Rzeczywiście.. Lepiej przyśpieszmy, bo się trochę boję.... Może coś mu się stało?
Zaczęli biec w stronę, w którą najprawdopodobniej udał się kapłan. Usłyszeli za sobą tupot kopyt.
TUPOT KOPYT? XDDDDDDDDDDD
 Ale oni są w lesie, to ściółka nie tłumi, czy coś? Poza tym, dlaczego oni właściwie nie jeżdżą konno?
Ałtorka nie umie wymyślić konia.

- Co nas goni??? - Kimiko krzyknęła, potknęła się i upadła na ziemię. Sosuke szybko wciągnął ją w krzaki bzu, i sam się w nich schował. Miał nadzieję, że mocny zapach kwitnących kwiatów zmyli tego "kogoś". Wstrzymał oddech i zamknął ręką usta koleżanki. Tupot zbliżał się niemiłosiernie coraz bliżej, a on nie wiedział co zrobić. Nagle coś złapało go za kołnierz...
 Ludzie zaczną niewytłumaczalnie ginąć jeden po drugim? Akcja będzie interesująca? Znajdzie się jakaś logika?! A nieee, to nie ta bajka.
 
 Kapłan powietrza szedł coraz szybciej, ponieważ poczuł swąd demonów. 
Pachniały jak grzyby, czy raczej był to zapach lekko przypieczonej wołowiny z dodatkiem bazylii i tymianku?
Teraz ujawnią się Tajemnicze Moce Sosuke.
Shoringan! (błąd zamierzony xD)

Musiały być blisko. Zaczął szukać jakiejś dobrej kryjówki, zwykłe demony były głupie, stworzone tylko do walki, więc potrafiły jedynie zabijać i ścigać swoje ofiary. Najlepszymi kryjówkami mogły się okazać okazałe krzewy bzu , ponieważ zmyliły by trop swoim silnym zapachem,
A jakby przez przypadek ich stratowały swoim tupotem małych kopyt? c:

lub okoliczne, wysokie drzewa z wielkimi liśćmi, które z łatwością zakryłyby podróżników w niebezpieczeństwie. Tak, drzewa są lepszym pomysłem niż krzewy bzu. Obrócił się, aby powiedzieć towarzyszom, że znalazł odpowiednią kryjówkę. Nikogo za nim nie było.
- Błagam, tylko nie krzyczcie, nie krzyczcie... - Szeptał gorączkowo mężczyzna biegnąc w stronę, gdzie najprawdopodobniej były dzieci.
^ Ten pogrubiony fragment brzmi jak z opowiadania o pedofilii XDDD
 No bo to jest opowiadanie o pedofilii, tylko ocenzurowane.
 
 - GDZIEEE JEEEESTEEEEŚ? KAAAAPŁAAAAANIEEE!! - najprawdopodobniej właśnie popełnili największy błąd w swoim życiu. I ostatni. Kapłan skrył się na drzewie. On miał jeszcze szansę na przeżycie. Ale co to?? Sosuke i Kimiko szybko biegli przed siebie.. Widocznie usłyszeli demony za sobą. Mają jeszcze szanse. Kapłan natychmiast zeskoczył z drzewa i powoli zbliżał się do ścieżki.
A co on tam robił, pompował liście? Ale z niego tarzan.

Kimiko upadła. Sosuke jednak pomógł jej wstać i ukryli się w gęstych krzewach bzu. Mądra decyzja. Demony były jeszcze dość daleko, więc miał szanse ukrycia się z przyjaciółmi na drzewie. Szybko podszedł do nich i wziął za kołnierze.
Ale dlaczego nie biegł? I dlaczego jest ich przyjacielem, skoro jest starszy o jakieś 50 lat? To nie simsy, ałtorko.

Siedzieli na drzewie już dłuższy czas, a hordy demonów podążały w tym samym kierunku.
Też się wspinały na drzewo, by się przed sobą ukryć? A może tylko zakrywały oczy rękoma? 
 Bawiły się w chowanego.
 
  Dokąd one idą?- Zapytała zdezorientowana dziewczyna.
- Najprawdopodobniej na wojnę. Tylko... O nie....
- Co?? - Kapłan ze strachem w oczach powiedział:
- Idą zniszczyć Klasztor Powietrza... Musimy się tam dostać przed nimi i ostrzec mnichów...
Ciekawe tylko, po co go mają niszczyć, Chyba im się nudzi, a mogłyby się pouczyć, albo coś, a nie wyładowywać emocje.
Podobno miały zbierać kamienie na rytuał maki paki, więc po cholerę bawią się w demolkę jak w "Domu nie do poznania"?

- Ale... jak to zrobimy? To daleko stąd.... Nie dotrzemy na czas.... - Sosuke zrezygnowany oparł się o gałąź.
- Musimy poczekać, aż demony znikną nam z pola widzenia. Poprowadzę was przez stary szlak mnichów. Prowadzi przez tą górę. Jednak musicie trzymać się blisko mnie, ponieważ jest stromy i niebezpieczny.
Ale gdy by nie było żadnych demonów nadrabiali by kilkanaście godzin drogi, bo szlak jest tylko dostępny w przypadku niebezpieczeństwa.
 Muszą się trzymać blisko niego. Bardzo, BAAARDZO blisko.

Pędzili szlakiem już cztery godziny, bez odpoczynku, bez przerwy. Daleko poniżej widzieli szeregi demonów, maszerujących jednostajnym krokiem, w jedną stronę.
- Kiedy dotrzemy do klasztoru? Jak daleką drogę mamy jeszcze do pokonania? Padam z nóg! - Kimiko padła na kolana.
Wreszcie uświadomiła sobie, że ten kapłan jest boginią wiatru i należycie oddaje mu 'cześć'?
Albo ma ochotę na kisielek.

Nie miała już siły biec. Bolały ją stopy, chciało jej się pić, a Sosuke był całkowicie odwodniony. 
 To, że Sosuke był spragniony wpływało na jej zmęczenie? A co ona, transfer jakiś?
 Karmiła go piersią może.

- Za chwilę będziemy na miejscu! Szybciej! Zależy od nas życie pięciuset mnichów!
- Na prawdę... Czy nie możemy tutaj zostać i iść we własnym tempie,  a ty pobiec do klasztoru i ich ostrzec? - Zapytała błagalnie Kimiko.
Bozia dała nóżki :D
...
Ale to przecież jest bozia ._.
Ale jak jest bozią, to czemu nie jest wszechwiedząca i wszechobecna?
 Jacy mnisi?! A co będzie z Siostrami Minitornadkami?!

- A co, jeśli demony was złapią? Szybciej! Wiem, że nie macie siły, ale zmuście się choć na ten najmniejszy wysiłek...
Wstali i znów rozpoczęli wędrówkę
Wędrówkę? A przypadkiem oni nie biegli pędem?
 Ale oni przecież jechali samochodem staruszka...
Choć wolniejszym krokiem, po kwadransie zobaczyli klasztor w całej swojej okazałości. Stał na wysokiej górze, otoczony murem. Nad nim górowała największa wieża, jaką kiedykolwiek widzieli. 
Z tego klasztoru oczywiście nie było widać całej armii demonów.

Budynki o błękitnej dachówce skrzyły się w słońcu. U podnóża góry był ciągnący się po horyzont las dębowy i ogromne jezioro.  Istny raj na ziemi. A za kilka godzin miał zamienić się w piekło. Wędrowcy przyspieszyli, z impetem wbiegli na brukowany szaniec, po kilku minutach przebiegli przez bramę i znajdowali się przed wielkimi schodami, prowadzącymi do kolejnej bramy, tym razem prowadzącej do klasztoru.
Który prowadził do najwyższej wieży w której mieszkała Królewna Fiona?
 Ale hajntęła się już z Shrekiem, więc czekał na nich tylko wilk.
Ale to jest dżapan opko, Shrek musi nazywać się Sasunaru albo coś :c

Udało im się. I w tedy usłyszeli dźwięk rogu bojowego...
Okazało się niestety, że to tylko dzieci uczące się gry na flecie.

BONUS - WYBRANE KOMENTARZE:

Masz na prawdę talent .. I Ciekawą wyobraźnię masz.. 
Czekam na inne powieści .. :*

Mówiłam Ci już, że masz wielki talent? Nie?
To masz wielki talent! Naprawdę, wciągające. ;)
 
Rozdział świetny, bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Czyżby Sosuke i Kimiko mieli być razem...? ;) Czekam z niecierpliwością na kolejną notkę. 
 
 Tak jak myślałam. Weszłam i przyszło mi na myśl, że się zaskoczę. Żadnej niespodzianki w tym aspekcie nie było - piszesz po prostu świetnie. Mogłabym usiąść z kubkiem gorącej czekolady i nawet nie zauważyc, kiedy miną kolejne godziny na lekturze.
Fascynujesz. 
 
Z uwagi na nadchodzące możliwe trudności następna część zanalizowanego opka o Kikimo może ukazać się nie w niedzielę, a w tygodniu. Przepraszamy za kolejną zwłokę.